Rok 1986. Ludmiła Ignatienko ma
23 lata. Jest szczęśliwą mężatką, a za niespełna trzy miesiące na świat
przyjdzie jej pierwsze dziecko. Nie wyobraża sobie życia bez ukochanego
Wasilija, a on dosłownie nosi ją na rękach. Jest strażakiem, dowódcą jednostki
nr 6. Noc z 25 na 26 kwietnia, wezwanie do pożaru. Wasilij uspokaja Ludmiłę i
wychodzi z domu. Małżonkowie jeszcze nie wiedzą, że ich szczęśliwe życie
właśnie dobiegło końca.
Nic nie wiadomo
O 1:23 seria wybuchów narusza
reaktor jądrowy nr 4 elektrowni atomowej w Czarnobylu. Z pobliskiej Prypeci
zostają wezwane wszystkie jednostki straży pożarnej. Strażacy są poinformowani
o pożarze; początkowo nie ma mowy o skażeniu radioaktywnym. Jadą w normalnych
roboczych strojach, nie mają nawet brezentowych kombinezonów. Jadą, bo to
należy do ich obowiązków. Jadą bez świadomości, że to ich ostatnie wezwanie.
Tymczasem niebo nad Prypecią jaśnieje, a obudzeni ze snu mieszkańcy zaczynają
odczuwać nieznośny żar. Płonie betonowy dach reaktora. Śmiercionośne
promieniowanie zmierza w kierunku miasta.
Około siódmej rano Ludmiła
dowiaduje się, że jej mąż trafił do szpitala. Kordon milicji nie
wpuszcza nikogo do budynku, pod który wciąż podjeżdżają karetki z
rannymi. Przerażonej kobiecie pomaga znajoma lekarka, umożliwiając krótką
rozmowę z Wasilijem. Ten każe Ludmile opuścić miasto. Jest w ciąży, powinna
myśleć przede wszystkim o dziecku. Nie wiedzą, że wkrótce ewakuacja będzie
przymusowa dla wszystkich. Zgodnie z zaleceniami lekarzy, strażakom trzeba
podawać mleko, najlepiej w dużych ilościach. Mężczyźni są przede wszystkim
ciężko poparzeni; na razie nikt nie mówi o skażeniu promieniowaniem. Żony
funkcjonariuszy zostają poinformowane o przetransportowaniu rannych do szpitala
w Moskwie. Mieszkańcy Prypeci otrzymują polecenie opuszczenia swoich domów.
Mają zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy; przecież zostają ewakuowani
maksymalnie na pięć dni. Słychać nawet głosy zadowolenia – będą mieszkać w
namiotach wojskowych, w lesie, blisko natury. Cieszą się, że w takich
okolicznościach wypadnie świętowanie Pierwszego Maja. Smutek i płacz słychać
tylko u kobiet, które już straciły mężów.
![]() |
Ludmiła Ignatienko w dniu ślubu |
Nie mów nic, nie chcę wiedzieć
Ludmiła zabiera wszystkie
oszczędności i jedzie do Moskwy. Udaje jej się ubłagać oddziałową, która pozwala
na spotkanie z Wasilijem. Kobieta ukrywa ciążę – w przeciwnym razie na pewno nie
zostałaby wpuszczona na oddział. A tam żadnych informacji, całkowita
dezorientacja. Dowiaduje się, że mąż ma porażony układ nerwowy i szpik kostny.
Pierwsza myśl - stanie się bardziej
nerwowy. Po prostu. Nie ma cienia wątpliwości, że ukochany wyzdrowieje. Nikt
nie mówi o promieniowaniu, wokół panuje zmowa milczenia. Tylko ten kategoryczny
zakaz jakiegokolwiek dotyku. Nawet podchodzić nie można za blisko. Rozpoczyna
się heroiczna walka Ludmiły o każdą chwilę spędzoną z konającym mężem.
![]() |
Wasilij Ignatienko |
Na oddziale moskiewskiego
szpitala leży 28 rannych. Początkowo ich stan się poprawia. Spędzają razem
czas, chodzą swobodnie po korytarzu. Wkrótce jednak zostają rozdzieleni; każdy
leży w osobnej sali, nie mogą się ze sobą skontaktować w żaden sposób. Wciąż
wierzą, że konstrukcja reaktora i odpowiednie zabezpieczenia ochroniły ich
przed napromieniowaniem, a obrażenia związane są z akcją gaśniczą w skrajnie
wysokiej temperaturze. Tymczasem szpital przenosi chorych z pięter nad i pod
nimi. Zostają sami, a część personelu medycznego odmawia opieki nad pacjentami
z Czarnobyla.
Walka z czasem
14 dni. Dwa tygodnie. Tyle czasu
Ludmiła walczy w Moskwie o męża. Przyrządza posiłki dla niego i sześciu kolegów.
Wciąż to samo – rosół. Do momentu, aż ich żołądki przestaną przyjmować
cokolwiek. W końcu lekarze rezygnują z
ukrywania przed nią prawdy. Wasilij przyjął promieniowanie w wysokości 1600
rentgenów, podczas gdy śmiertelna dawka wynosi 400. Sytuacja się pogarsza. Pracowników szpitala zastępują żołnierze, pozostali przy życiu
umieszczeni zostają w foliowych kabinach, wychodzi na jaw ciąża Ludmiły. Mimo
szóstego miesiąca, kobieta nie czuje ruchów dziecka. Wierzy jednak, że jej
ciało jest w stanie ochronić córkę. Mąż wybrał dla niej imię Natasza.
Z każdym kolejnym dniem stan
Wasilija pogarsza się. Wychodzą oparzenia, całe ciało pokryte jest wrzodami.
Podczas zmiany pościeli jego skóra dosłownie rozpada się. Cały czas przyjmuje
silne leki przeciwbólowe. Kiedy porusza głową, na poduszce zostają kępki
włosów, dlatego Ludmiła postanawia ostrzyc męża. Rany bardzo krwawią. Gdy
kobieta unosi jego rękę, czuje poruszającą się kość, która odchodzi od
ciała. W innych kabinach umierają
kolejni pacjenci. Władze ZSRR odmawiają pomocy ze strony Zachodu, ale ze Stanów
Zjednoczonych „prywatnie” przylatuje profesor Robert Gale, specjalista od
przeszczepu szpiku kostnego. Młody strażak przechodzi wyczerpującą operację.
Dawcą zostaje jego starsza siostra – zabieg zniszczy jej zdrowie, resztę życia
spędzi na rencie inwalidzkiej. W Moskwie trwa świętowanie Dnia Zwycięstwa.
Bohaterowie
Wasilij Ignatienko umiera 13 maja
1986r. Zostaje pochowany na moskiewskim cmentarzu w cynkowej trumnie, pod
betonową płytą. Ludmiła dostaje do podpisania jakieś dokumenty. Początkowo nie pozwolono
jej pójść na pogrzeb, jednak wywalczyła zgodę pułkownika. Żałobnicy są wciąż
pilnowani przez wojsko, słyszą o „atakach” zagranicznych dziennikarzy na
świadków katastrofy. Nie mogą z nikim rozmawiać, szybko otrzymują bilety
powrotne. Media przekazują uspokajające informacje. Rodziny niektórych
zmarłych chcą zabrać trumny ze sobą, jednak spotykają się ze stanowczą odmową.
Tłumaczenie jest proste: polegli są teraz bohaterami państwowymi i należą do państwa.
Wasilij otrzymuje pośmiertne odznaczenie. Dwa miesiące później Ludmiła podczas
wizyty na moskiewskim cmentarzu dostaje skurczów. Rodzi córkę w tym samym
szpitalu, dokąd wcześniej przewieziono jej męża. Tak jej nakazano jeszcze w maju. Dziecko
ma marskość wątroby i wadę serca, umiera po 4 godzinach. Matka nie może
zobaczyć ciała, dziewczynka zostaje pochowana przy grobie ojca. Ludmiła
rozpacza tylko, że nie pozwolono na umieszczenie tabliczki z nazwiskiem. Odtąd
zawsze przynosi na grób dwa bukiety, bo przecież Natasza tam jest, leży tuż
obok taty, który tak nie mógł się jej doczekać.
![]() |
Ludmiła przy pomniku w Sławutyczu, mieście zbudowanym dla ewakuowanych mieszkańców Czarnobyla i Prypeci (2015 r.) |
O katastrofie w Czarnobylu świat
dowiedział się z opóźnieniem. Informację ukrywały władze ZSRR. Do dziś nie
wiadomo, ile dokładnie ofiar pochłonęła ta tragedia i jakie skutki wywołała –
większość raportów utajono. Już 28 kwietnia nad Polską zauważono radioaktywną
chmurę, ale z ostrzeżeniami wstrzymano się kilkadziesiąt godzin. Kiedy w
pośpiechu ewakuowano okolice Czarnobyla, w Kijowie trwały ostatnie
przygotowania do Wyścigu Pokoju. Ze startu wycofało się większość ekip, m.in. Holandii,
Włoch i Wielkiej Brytanii. Polscy kolarze także nie chcieli jechać na Ukrainę,
jednak naciski ze strony władz państwowych były zbyt duże. Bo przecież skoro
Michaił Gorbaczow zapewniał, że władze radzieckie opanowały sytuację, to
zapewne tak było, prawda?
Tekst na podstawie książki
Swietłany Aleksijewicz Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz