poniedziałek, 16 listopada 2015

Tajemnica Tamám Shud


Australia Południowa, 30 listopada 1948r., wczesny wieczór. John Lyons wybiera się wraz z żoną na spacer po plaży Somerton, kilkanaście kilometrów od Adelajdy. Około godziny 19:00 małżonkowie widzą mężczyznę leżącego na piasku. Para dostrzega, jak człowiek ten z wysiłkiem podnosi rękę i po chwili ją opuszcza. Oboje dochodzą do wniosku, że to z pewnością pijak próbujący zapalić papierosa. Następnego ranka jego ciało odnajdują przypadkowi przechodnie. Na ciele mężczyzny nie widać śladów przemocy, nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Jak się później okazuje, to dopiero początek serii pytań bez odpowiedzi.




Rozpoczęcie śledztwa


Zwłoki nieznanego mężczyzny zostają przewiezione do szpitala w Adelajdzie, gdzie sekcję przeprowadza dr John Bennett. Podczas wstępnych oględzin lekarz stwierdza brak jakichkolwiek obrażeń zewnętrznych. Jego uwagę skupiają jednak nogi i stopy ofiary. Jak zanotował jeden z ekspertów obecnych przy badaniu: „Nigdy nie widziałem tak dobrze rozwiniętych mięśni łydek. Wygląd stóp był uderzający i sugerował – to jest tylko moja  prywatna opinia – że człowiek ten nosił szpiczaste buty na wysokim obcasie”. Denat nie ma przy sobie żadnych przedmiotów umożliwiających identyfikację. Wszystkie metki z ubrań zostały starannie usunięte, a każda kieszeń zaszyta pomarańczową nicią. Dr Bennett za prawdopodobną przyczynę śmierci uznaje zawał serca spowodowany działaniem nieznanej toksyny, jednak badania toksykologiczne nie wykazują obecności żadnej substancji. O zatruciu świadczy wypełnienie żołądka krwią i rozdęcie wątroby. Z pewnością użyto trucizny, która zabijała powoli. W późniejszych raportach pojawia się naparstnica, roślina nazywana także Dzwonem Zmarłych.

miejsce odnalezienia zwłok

Brak poszlak


Niespełna dwa miesiące później, kiedy australijska policja wyczerpuje już wszystkie tropy, w biurze rzeczy znalezionych na dworcu kolejowym w Adelajdzie odnajduje się walizka porzucona przez zamordowanego. Nie ma w niej jednak niczego, co pomogłoby ustalić jego tożsamość. Policjanci znajdują tylko przybory do golenia, ubrania z usuniętymi metkami, śrubokręt i pomarańczową nić, tę samą, której użyto do zaszycia kieszeni. Mimo nagłośnienia sprawy w mediach, nie udaje się odnaleźć żadnych krewnych mężczyzny.

przeszukanie walizki pozostawionej przez mężczyznę na dworcu

Tajemnicza kieszeń, tajemniczy napis


W kwietniu 1949r. dr John Cleland przeprowadza kolejne badania zwłok i rzeczy osobistych zmarłego. Patolog znajduje w spodniach ukrytą kieszeń, w której jest zaszyta starannie zwinięta kartka z napisem Tamám Shud. Śledczy ustalają, że jest to fragment XI-wiecznego tomiku wierszy Rubajjaty perskiego poety Omara Chajjama. Słowa z kartki oznaczają jest skończone i zdają się potwierdzać wersję, zgodnie z którą człowiek z Somerton popełnił samobójstwo. Ciało zostaje zabalsamowane i pochowane w betonowym grobie, na wypadek, gdyby w przyszłości konieczna była ekshumacja. Kilka miesięcy później zostaje odnaleziony tomik wierszy, z którego pochodzi wyrwany fragment. Poszukiwane Rubajjaty przynosi na policję mieszkaniec pobliskiej miejscowości, który znalazł książkę w grudniu ubiegłego roku (a zatem krótko po odnalezieniu ciała) w swoim samochodzie. Najprawdopodobniej została tam podrzucona przez otwarte okno. Śledczy badają odnaleziony egzemplarz i dokonują kolejnego nietypowego odkrycia. Na tylnej okładce znajdują się zapisane ołówkiem rzędy liter i numer telefonu należący do młodej kobiety. Jej personalia zostają utajone. Wiadomo, że mieszka w pobliżu plaży. Na zdjęcie denata reaguje bardzo emocjonalnie, ale nie potwierdza znajomości z mężczyzną. Zeznaje, że przed wojną posiadała egzemplarz Rubajjatów, który podarowała Alfredowi Boxallowi. Wydaje się, że wreszcie ustalono tożsamość człowieka z Somerton.

fragment wiersza znaleziony w zaszytej kieszeni ofiary

To nie on


Kilka dni po rzekomym rozpoznaniu zamordowanego okazuje się, że Alfred Boxall żyje i mieszka w Nowej Południowej Walii. Mężczyzna wciąż posiada nienaruszony tomik Rubajjatów z dedykacją i odmawia podpisania zeznań. Ostatnim niezbadanym śladem zostają więc litery zapisane na okładce. Nad złamaniem tajemniczego szyfru pracują specjaliści z całego świata; jego treść zostaje opublikowana także w prasie. Bez skutku. Śledztwo zostaje zamknięte dopiero w 1958 r. Raport biegłego sądowego zawiera informację, że nie da się określić, kim był zmarły. Niemożliwe jest także określenie przyczyny i okoliczności śmierci.

szyfr zapisany na okładce Rubajjatów


Istnieje wiele teorii wyjaśniających tajemnicę śmierci mężczyzny. Najbardziej prawdopodobna wydaje się być wersja, według której zamordowany był szpiegiem. Potwierdzeniem tej hipotezy jest całkowity brak tożsamości – wyprute metki z ubrań, brak dokumentów, szyfr zapisany w książce, a także przyczyna śmierci. Użycie i posiadanie tak silnej i jednocześnie niewykrywalnej trucizny jest mało prawdopodobne dla samobójstwa. Nasuwają się jednak kolejne pytania bez odpowiedzi. Kogo szpiegował mężczyzna? Dla którego wywiadu pracował? Dlaczego został zamordowany? A to nie koniec tajemniczych śmierci. 3 lata przed rozpoczęciem śledztwa, na plaży niedaleko Sydney zostaje znalezione ciało Georga Marshalla, żydowskiego imigranta z Singapuru. Przy jego zwłokach leżą Rubajjaty. Ten egzemplarz jest siódmym wydaniem wydrukowanym w londyńskim wydawnictwie. Z archiwum bibliotecznego wynika jednak, że było tylko pięć wydań tego tytułu, zatem książka ta nie powinna w ogóle istnieć. Pół roku po śmierci nieznanego mężczyzny, około 20 kilometrów od Somerton, zostaje znalezione ciało dwuletniego chłopca bez żadnych obrażeń. Obok niego leży nieprzytomny ojciec. Nie udaje się ustalić przyczyny zgonu dziecka, a mężczyzna resztę życia spędza w szpitalu psychiatrycznym. Jego żona twierdzi najpierw, że mąż poznał tożsamość człowieka z plaży. Ona sama odmawia składania zeznań i wycofuje się ze swoich słów; prawdopodobnie zostaje zastraszona.

tablica w miejscu pochówku The Somerton Man

To jeszcze nie koniec


Sprawa morderstwa z Somerton do dziś wzbudza ciekawość ludzi na całym świecie. W 2009 roku wznowiono prace nad złamaniem tajemniczego kodu. Ustalono, że jest to szyfr z kluczem jednorazowym, jednak z powodu niewystarczającej liczby liter nie jest możliwe odczytanie wiadomości. W latach 50. ginie egzemplarz Rubajjatów z szyfrem, a w 1986 roku zostaje zniszczona walizka ofiary, uznana przez śledczych za nieistotny dowód.

Kolejnym krokiem do rozwiązania sprawy jest wywiad telewizyjny z 2013 roku. Wtedy to w australijskim programie 60 Minutes pojawia się Kate Thomson. Kobieta twierdzi, że to jej matka Jessica była przesłuchiwana przez policję w sprawie morderstwa. Podobno wiedziała, kim był człowiek z Somerton. Kate podejrzewa, że zarówno tajemniczy mężczyzna, jak i jej matka, byli szpiegami. Jessica Thomson interesowała się komunizmem i znała doskonale język rosyjski, ale nigdy nie powiedziała córce, gdzie i w jakim celu się go nauczyła. Jej syn, starszy brat Kate, ma być rzekomo synem ofiary, na co wskazuje podobieństwo fizyczne (nietypowy kształt małżowin usznych i wada zgryzu). Siostra jednak nie zgadza się na ekshumację zwłok Robina. Jessica Thomson umiera w 2007 roku i zabiera wszystkie tajemnice do grobu.

Być może kiedyś poznamy tożsamość zamordowanego i The Somerton Man zyska nazwisko na anonimowym grobie. Tymczasem akta sprawy wciąż leżą w policyjnym archiwum Adelajdy z dopiskiem sprawa niewyjaśniona-zakończona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz